Jazda szósta

Nowość-obsługa techniczna. Co prawda moja żądna krwi ciekawość już została zaspokojona przez obrazki znalezione w necie ale „na żywo” to nie to samo.

Byłam przekonana, że dziś hamowanie a jutro miasto (upragnione, wymarzone, wyczekane, bo plac mnie zabija...chociaż tak naprawdę zabić to miasto właśnie może :P) a okazuje się, że hamowanie dopiero jutro a miasto ewentualnie później. Co się w takim razie robi z osobami, które pojęcia o moto nie mają, prawka na B a i przy okazji miasta nie znają? 2 godziny po mieście mają im wystarczyć?



W oczekiwaniu na jak zawsze „punktualnego” Instruktora gadam sobie z innym.
-Masz B?
-No mam
-I co? Jazda autem to nie to samo, nie?

Mój uśmiech wystarczył. Bo co tu więcej dodawać?

W sumie pal licho czy Instruktor wie, że umiem hamować czy nie. To ja mam mieć tę świadomość. A te wszystkie lekcje i tak idą w miarę płynnie. Zawsze jakiś nowy element się pojawia. Więc po co mi do tego miasta tak śpieszno?

Skręt w lewo to nie jest moja mocna strona.
Najlepszy sposób na ósemkę-po prostu jedź.

Dziś kolejny ważny (nawet bardzo) wniosek. Motór nie odpali, jeśli nie przekręcisz kluczyka...
Oj, im bliżej do egzaminu, tym coś z moją głową bardziej nie tak...

Upór najlepszym doradcą. Dam radę. Dam radę. Dam radę.




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Gdy złapiesz kapcia...

Część 5

Obserwatorzy