Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2011

Jazda piąta

Ósemki, slalom, ósemki, slalom i tak do znudzenia. Warto wspomnieć, że Ewa dziś za nic nie mogła odpalić yamahy. Siedzi, luz wbity a rozrusznik nic. Intruktor spojrzeniem pełnym politowania wskazuje na pewien czerwony przycisk. Obciach...Ale pod kaskiem na szczęście tylko oczy widać ;)

Jazda czwarta

Machając ręką na ewentualne niepowodzenia związane z egzaminem w WORD kupuję sobie kurtkę na moto. I od razu człowiek czuje się pewniej. I o bezpieczeństwo i o wygląd wszak chodzi ;) Trochę treningu i ósemka będzie najbanalniejszym z zadań. Trzeba mi tylko jeszcze slalom przemyśleć. Obracanie głowy wybija mnie z rytmu ;/ Następna lekcja to moje być albo nie być. Tak myślę. Jeśli gość zobaczy, że slalom i ósemka są wporzo, będzie myśleć o jazdach po mieście... Na ósemce się toczę, na slalomie niby mogę przyspieszać, tylko czy to ma sens? Na co komu pośpiech? Do panowania nad maszyną jeszcze daleka droga...

Jazda trzecia

Slalom zaczął się pięknie. Póki ręka była wypoczęta i wyczuwała stały dopływ gazu, współpraca ze sprzęgłem dawała efekty. Bez szarpania, bez zataczania się. Slalom na piątkę. Gdy ręka się zmęczyła-popusło się wszystko. Nie wiem, co z tym zrobić :(

Obserwatorzy