Jazda jedenasta

6.00 rano-tak dla odmiany ;)
Instruktor nie ma mnie gdzie w terminarzu upchnąć, bo wszyscy przecież na samochód zdają...Pozostaje więc poranek, choć on rano wstawać nie znosi...no życie :)

Ósemka zastawiona autobusem, więc hamowanie, slalom i osprzęt na siebie podbijać Piotrków city.



Dzisiaj nareszcie mogę powiedzieć że było nieźle.
Linie ciągłe z dala, biegi redukowane jak należy, a kierunki wyłączane.
Ale żeby nie było za dobrze i żebym w samozachwyt nie wpadała, ybr-ka ustawiła mnie do pionu zaraz przed wjazdem na plac.
Hamowanie przed skrętem i pod górkę booo booo bum i zdechła. Ale pobujałam, luz wrzuciłam i pojechałam dalej.

Trzeba przecież Instruktorowi dostarczać wrażeń ;)
W przypływie dobrej woli wypędził stojący wciąż na ósemce autobus.
A jak moto rozgrzane to z ósemką rozmawia się inaczej. Bez zachwiań, szarpnięć.
Się płynie!

Było kilka minut do końca, a tu już pół godziny i nikt mnie nie wygania. Przyszła kolejna grupa na wózki, więc nie miał kto mnie wyganiać. Trans w jaki się wpada podczas kręcenia ósemek jest niesamowity!

Obiecałam sobie, że na tym nie obleję. Żebym tylko dostała szansę na wyjazd z placu a potem jej nie zmarnowała...

Na koniec pozytywny akcent.
Jadać trasą minął mnie motocyklista. I tak oto dziś była moja pierwsza lewa w górę. Jako kierowcy :)
No dobra jako uczącego się kierowcy. Mam nadzieję, że niedługo kierowcy z uprawnieniami.

Jutro teoria. Stres, zgryzota i niepokój.

Dzień rozpoczęty w ten sposób to dobry dzień.
Nie potrzeba kawy na rozbudzenie-wystarczy dźwięk odpowiedniej maszyny :-)



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Gdy złapiesz kapcia...

Część 5

Obserwatorzy