Jazda ósma

Załamka...2 godziny jazdy poszły się...Był plac, nie miasto, bo gość zaspał i że niby na miasto nie było już sensu jechać. Nie dość, że czekanie to potem jeszcze rozczarowanie. To ile zostanie na obczajenie trasy egzaminacyjnej-4 godziny?!

Wszystko po staremu: ósemki, slalomy, hamowanie. A górka to gdzie? Kiedy? Powoli zaczynam panikować. Jeśli jutro sytuacja się powtórzy i Instruktor zaśpi, to kolorowych snów! Lepiej żeby jazdy przepadły niż mają być marnowane na plac!

Znowu problem z wbijaniem luzu. Może dlatego, że w życiu też na luz wrzucić nie potrafię.

Pierwsza rada Instruktora „biegi redukuje się przed zatrzymaniem”. Wow.
W dodatku nazwał mnie cudakiem, bo przecież luz wbija się sam. Super :(



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Gdy złapiesz kapcia...

Część 5

Obserwatorzy