Nie gdybaj! Po prostu spróbuj.



Każdy przecież kiedyś jakoś zaczynał...
Jedni jako dzieci ,inni do tej decyzji dojrzeli dopiero po latach.
Ja jestem z tej drugiej kategorii. I wciąż jestem początkująca.

Kiedy wracam wspomnieniami do mojej pierwszej jazdy, która była równoznaczna z pierwszą lekcją kursu na "A",przypominam sobie ile miałam wątpliwości, czy aby na pewno to dobra decyzja. A teraz? A teraz wiem, że to jeden z lepszych wyborów mojego życia.

I śmieję się z wrażeń, jakie towarzyszyły mi w tamtym dniu...
Z dedykacją dla tych wszystkich, którzy chcą ale boją się spróbować.
Jeśli nie spróbujecie, nie dowiecie się...

19 kwietnia 2011
Pierwsze 1,5 h z moto. Na kursie, jak i w życiu w sumie.
Zachwycać się swoimi początkami raczej nie mogę ale pocieszać owszem ;)
W końcu pierwsze koty za płoty...Tym bardziej, że gość zmirzył mnie wzrokiem, dał motór i powiedział "jedź". To się nazywa bezstresowa nauka...

Maszyna gasła mi co chwila. Dodatkowo rzucało mną, jak przy jakimś ataku. Nie no, popis pełną gębą...Po 40 minutach poooowoli udawało mi się wczuć w motocykl. Wtedy już tylko gasł dla przekory. Jak byłam pewna, że płynnie ruszę.
Widać yamaha chciała mi zapewnić odpowiednią dawkę stresu już od początku.
(..)
I pomimo nerwów na swoją prawą rękę, która jest stanowczo nieprzewidywalna przez co szarpało mną strasznie, i tak na twarzy był uśmiech. Bo jak się nie uśmiechać, gdy na twarzy czuje się lekki wiatr, będący zapowiedzią tego, co mnie czeka? O ile przy prędkości zerowej, można mówić o wietrze ;)
Trudne te początki ale i tak sprawiają mi przyjemność. To jest zdecydowanie TO!
Niestety moto o przyjemności powiedzieć nic nie może. Skatowałam go doszczętnie. Jak zgasł, tak koniec. Rozrusznik się poddał. Odpalali, pchali, bujali...Zapalał na chwilę i znów gasł. Może i lepiej? Wszak na dziś wrażeń i tak było niemało.

Efekty?

Plac manewrowy wyszlifowany moimi podeszwami. Jakoś nie umiem na podnóżki ich postawić. Zresztą po co, skoro po ruszeniu było od razu hamowanie? Tak czy siak Instruktor wyraźnie dał mi do zrozumienia, że to dość żałosny widok...
Czyli jest cel na następną lekcję...


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Gdy złapiesz kapcia...

Część 5

Obserwatorzy