Motocykl to jest to!



Zastanawiam się nad momentem, w którym człowiek dochodzi do przekonania "motocykle to jest to!". Kiedy dokonuje wyboru. Bo tak, jak i wszystko inne w tym życiu, i to jest wybór. Z tym, że ten wybór, jak rzadko który, jest naprawdę na całe życie...

"Motocykl, też mi coś. Ot więcej niż rower, a mniej niż samochód" powiedzą ci, co nie rozumieją. A rozumieć przecież nie trzeba. To się czuje i już.

Zarazić się chyba jest najłatwiej. Bo tata, bo brat, bo wujek, bo stryjek, bo sąsiad lub kumpel. No bo przecież nie z powodu mamy albo cioci. Choć i tu zdarzają się wyjątki. A wyjątki potwierdzają regułę. Regułę, że trudno się nie zarazić.

Nie zachwycić się też jest trudno. Tych, co się nie zachwycili jest niewielu. Tych, co powiedzą "w sumie to nie wiem". Może nie mieli czasu albo okazji, żeby się dowiedzieć. A może nie chcą przyznać tego przed samym sobą, bo już wiedzą...

Można go też nienawidzić.
Choć jest symbolem wolności, zniewala.
Jednym daje życie, innym je zabiera.
Nie uznaje kompromisów. Wszystko albo nic.
Błędów nie wybacza.
I jeszcze twoje prawdziwe "ja" pokazuje, a to przecież najgorsze.
Nie mąci obrazu, po prostu mówi, jak jest.

"Dawcy, gangsterzy i buraki!" krzyknie ten i ów, siedzący za kierownicą służbowych czterech kół. "Żeby się tak wciskać bezwstydnie przede mnie!". A krzyknie, bo się boi. Nie, nie rysy na lakierze. Tego prawdziwego "ja" się boi. Tego, że nie umie się wyzbyć rutyny i że każdy dzień jest taki sam, w tych samych ramach, ten sam obraz, ten sam przekaz. Więc w tym strachu ze złością zamyka okno, kiedy lekki podmuch wiatru, śmie mu przypomnieć, że przecież można inaczej...

Ci, co się boją, nie żyją naprawdę.
Ci co się nie boją, jeżdżą motocyklami.
Tak więc ci, którzy jeżdżą motocyklami, żyją naprawdę ;)

Bo ktoś, bo coś, bo kiedyś...



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Gdy złapiesz kapcia...

Część 5

Obserwatorzy