O kuku na wiosnę nie trudno.




Trzydzieści kilometrów jazdy. Tak zwany pryszcz. Totalne nic. Niektórzy pokonują więcej, żeby przysłowiowe bułki kupić. A jednak wystarczająco, żeby zrobić sobie kuku…



Mój styl jazdy określiłabym jako rekreacyjny.
Nie gnam, nie pędzę, po prostu jadę przed siebie, podziwiając widoki nie zapominając przy tym o odpowiedniej dawce wiatru we włosach. Może dlatego w porę ominęłam nieoznakowaną wyrwę na środku drogi. Ot dwa metry kwadratowe zerwanego asfaltu o grubości 15 cm. I tak, jak ta dziura jest czymś powszechnym w naszym kraju, tak niestety i to, że się tego w żaden sposób nie znakuje. Trzeba liczyć na dobry refleks i intuicję, bo nie na drogowców na pewno. Stąd pytam-gdzie oni mają wyobraźnię???

To samo pytanie mogę też skierować do kierowców aut. Rozmowa przez telefon, nagminne grzebanie w schowku czy też torbie, oraz pasjonujące rozmowy z pasażerami czyli uwaga skupiona z pewnością nie na drodze przed pojazdem.

A teraz…dodajmy do siebie dwa powyższe spostrzeżenia: wyrwę w drodze i takiegoż to zajętego wszystkim tylko nie skupieniem na jeździe kierowcę i jeszcze taką sobie motórzystkę. Albo i nawet motórzystę. Ominięcie owej dziury mogło się odbyć tylko do środka pasa, w przypadku typowego dostawczaka z przymusowym zajęciem lewej strony jezdni. Kto ucierpi najmocniej domyślić się nie trudno. Tak jak i nie trudno stwierdzić, że przecież można tego uniknąć.

Na wiosnę wszystko kwitnie, zieleni się i bzyczy. Ale też wszystko się łata. Uważajcie więc i nie dajcie się z pozoru tak niewinnej, a w skutkach tak tragicznej rzeczy jak jakaś tam dziura.
LwG!


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Gdy złapiesz kapcia...

Część 1, Polska-Ukraina

Obserwatorzy