Ubranka dla barbie.

Każdy z nas lubi czasami znowu poczuć się dzieckiem.
Nie myśleć o zmartwieniach, cieszyć się z byle czego i po prostu chłonąć radość.
Psycholodzy wręcz radzą wracać do zajęć, które w wieku dziecięcym sprawiały nam przyjemność. 
I w ramach relaksu właśnie, postanowiłam pobawić się maszyną do szycia w celu innym, niż co dzień.







Ponieważ mam całe pudło (i piwnicę...) materiałów pod tytułem "kiedyś się przyda ale teraz nie mam pojęcia co z tym zrobić", postanowiłam uszczuplić magazynowane zasoby. I choć mój czas jest ograniczony, to jak szaleć to szaleć.


Są więc spodnie, sweterek z kokardką, sukienka z rękawami, jak i jej krótsza wersja z ozdobnym guzikiem.

 Z tego całego rozpędu, udało mi się nawet przerobić kartonowe pudełko na szafę dla laki. W końcu gdzieś te ubiory trzeba trzymać. Wieszaki ze spinaczy urzekają mnie chyba najbardziej ;)


No i najładniejsza. a zarazem najlepiej prezentująca się sukienka. Krwista czerwień obszyta tasiemką, której nijak nie mogłam nigdy zużyć. Bo w końcu do czego i kiedy?




Coś mi się zdaje, że to nie ostatnie moje wyczyny na maszynie w kategorii ubranek dla barbie :)
Naprawdę to fajne uczucie, wrócić do czegoś, co 20 lat temu sprawiało mi ogromną frajdę i zajmowało większość mojego dziecięcego życia. I jeszcze fajniejsze jest to, że pomimo upływu lat, szycie takich bzdurek cieszy nadal tak samo.




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Gdy złapiesz kapcia...

Część 1, Polska-Ukraina

Obserwatorzy