Ku pamięci.

Ciężko przejść koło takiej informacji obojętnie.
Obok zdarzenia, które mogło być twoim udziałem nie raz, nie dwa, ale kilkanaście.
Choć śmierć, zwłaszcza młodych istnień, zawsze budzi pytania „dlaczego” , „po co”, „gdzie sprawiedliwość”, niesie ze sobą jedną dobrą rzecz (jakkolwiek absurdalnie to brzmi).
Chwilę zadumy nad swoim własnym życiem...




Wracam pamięcią do lat, kiedy to ja miałam 14 wiosen. I kiedy to ja byłam na obozie harcerskim.
Kiedy moim największym zmartwieniem było to, czy w noc watry wytrzymam do końca.
Kiedy trzymałam kciuki, żeby nie trafiła się nam już warta nocna, tylko chłopakom.
Kiedy mój plecak był magazynem wszystkiego. Przemoczonych skarpetek, wetkniętych gdzieś pod koszulki, których ani razu nie wyciągnęłam. Zapomnianej kanapki w bocznej kieszeni, brzozowej kory na pamiątkę i śpiewnika, w którym spisywałam piosenki od starszych druhen. Co z tego, że nie znałam melodii? Im więcej, tym lepiej!
Kiedy brak telefonu komórkowego był czymś oczywistym, brak internetu niczym doskwierającym, a największy lęk budziła nocna potrzeba skorzystania z toalety.
A największą radością, nowozdobyty krzyż na piersi.

Idąca burza to była po prostu burza.
Linki naciągnąć.
Śledzie docisnąć.
Pranie ściągnąć.
Okopy zrobić.
A w namiocie nie pozostawić nic na ziemi.

Pamiętam też jeden jedyny obóz, kiedy w nocy burza nawet mnie przeraziła. Spędziłyśmy ją wszystkie razem w namiocie świetlicowym, próbując przekrzyczeć burzę piosenką „Nie boję się, gdy ciemno jest”. Chyba nigdy tyle głosów, z taką mocą i taką szczerością jej nie śpiewało...
Burza przeszła. Choć na skraju lasu nazajutrz widziałyśmy połamane i powywracane drzewa.
Nam się nic nie stało. Cudem? Wtedy chyba nikt nie brał innego scenariusza pod uwagę...

Łatwo jest oceniać. To takie ludzkie szukać winnych. Wczorajsza nawałnica zebrała śmiertelne żniwa. Jeśli to była burza a nie huragan, patrząc na skalę zniszczeń.
Żywioł nie wybiera. I nie ma litości.
A wypadki niestety się zdarzają. Może właśnie po to, żebyśmy zdali sobie sprawę PO RAZ KOLEJNY, że życie jest dzisiaj. Nie jutro. Bo to nie my o tym decydujemy.

Życie jest jakie jest.
Ale jest tylko jedno.
Nie zatraćmy jego prawdziwego sensu.
Póki mamy jeszcze czas.
Jeśli mamy...

(Ku pamięci wszystkich poszkodowanych i ich rodzin, w Suszku, 11.08.2017 r.)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Gdy złapiesz kapcia...

Część 1, Polska-Ukraina

Obserwatorzy